Caroline Forbes, urocza blondynka, już kolejną godzinę spędzała w swojej garderobie, tzn. łazience, która była cała w sukienkach, spódnicach, bluzkach, swetrach i innych ubraniach dziewczyny. Nie przejmowała się tym jak będzie wyglądać, wcale, po prostu chce ułożyć nowy look, który będzie mogła ubierać na co dzień, bo takowe jej się skończyły, ot co. Jednak sama satysfakcja, gdy ujrzy ją w idealnym makijażu, pięknie dopasowanych do niej ubraniach, lokach opadających swobodnie na plecy i buty, które same wyrażałyby to jak bardzo są cudowne, byłaby na pewno miła. Nawet więcej niżeli tylko miła! Może więc jednak ubierała się trochę dla niego?
Spojrzała na telefon, który wskazywał za pięć siódmą. Cholera! Jej komórka nawet nie zdążyła się zablokować, gdy na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie jej chłopaka. Westchnęła, trochę zawiedziona, że to może nie ktoś inny, ale odebrała telefon i tak z uśmiechem.
- Car? Hej! - powiedział, a Forbes nawet nie zdążyła się przywitać, gdy ponownie zabrał głos. - Idziemy gdzieś dzisiaj? Do miasta przyjechali bracia Salvatore, pamiętasz ich? - oh, Stefan! Na jego myśl kąciki ust same uniosły się do góry, byli przyjaciółmi, a przez pewien okres czasu nawet parą, jednak nie udało się i zostali z relacją przyjacielską, ale naprawdę przyjacielską, nie taką, że zostaniemy przyjaciółmi, ale nic z tego nie będzie. Gorzej z Damonem, którego lubiła, jednak ciężko było mieć z nim jakąkolwiek pozytywną relację, gdy był w rozsypce, co przez Elenę było częste. Za to umiał pocieszać i zawsze przemycał dla niej trochę alkoholu, kiedy taka potrzeba była, a nawet do baru nieletnią Forbes zaciągał.
Nie wiedziała co teraz zrobić, naprawdę miała ochotę na wyjście do baru, czy gdziekolwiek ze starymi przyjaciółmi, ale chyba bez dokumentów nie da rady. Chyba, że szybko skoczy do Klausa, a umówią się na późniejszą godzinę! Mimo, że młodzi jak kiedyś już nie byli, z chęcią pochodziłaby z nimi do kolejnego dnia, jak to robili w liceum.
- Okej! Wezmę jeszcze Elenę i Bonnie, na pewno się ucieszą. O 21 spotkamy się w Pann's? - zaproponowała, bo w końcu w barze tym rozdawali dobre jedzenie i alkohol też!
- Do zobaczenia! - powiedział w odpowiedzi i rozłączył się, a gdy to zrobił na telefonie pokazała się 19:10, ubrania zaś nadal leżały wokół niej. Może 21 to za wcześnie?
- Caroline?! - krzyknęły dziewczyny, wchodząc do łazienki, nie zważając na to, że mogła siedzieć goła na pralce i siedząc w rozkroku golić nogi. Na szczęście nic jeszcze nie zrobiła... to znaczy, nie na szczęście.
- Ja nigdzie z Tylerem nie idę. - nabuzowała się Elena, zakładając jak mała dziewczynka ręce na piersiach. Bonnie pokiwała głową twierdząco, zgadzając się ze słowami mojej siostry.
- Nie chcecie spotkać się z braćmi Salvatore? - powiedziała z satysfakcją, widząc malujące się zdziwienie i ugięcie na twarzach dziewczyn. Elena na pewno była szczęśliwa, biorąc pod uwagę, że w była w związku z każdym z braci, a relacje miała z nimi bardzo pozytywne. Na początku chodziła ze Stefanem, ale kiedy do gry wkroczył Damon, dziewczyna w końcu odpuściła i rzuciła się w jego ramiona - wtedy też młodszy zaczął chodzić z Caroline. Sielanka skończyła się kiedy dziewczyny wyjechały na studia.
- Przyśpiesz tempo, bo ja nie zdążę. - burknęła Elena odchodząc z miejsca, a Caroline z Bonnie zaśmiały się.
Stała niepewna pod ciężkimi drzwiami Niklausa Mikaelsona. To znaczy, nie miała pojęcia czy to odpowiednie wejście, ponieważ przeszła przez bramkę, a jej oczom ukazały się jakieś drzwi, dlatego to do nich podeszła. Po dłuższych przemyśleniach wybrała najodpowiedniejsze ubrania jakie tylko znalazła. Nie przywiązała wagi do tego, aby jakoś szczególnie elegancko się ubrać, do Klausa poszła odebrać tylko dokumenty, nawet nie zamierzała wchodzić do środka. Nawet jeśli się uśmiechnie i pokaże swoje piękne dołeczki.
Cicho zapukała, nie widząc dzwonka, ani nic w tym rodzaju. Nie musiała długo czekać, ponieważ w drzwiach stanął mężczyzna, oczywiście z uniesionymi do góry kącikami ust. Wywróciła na to oczami, przepychając się przez mężczyznę do środka. Nie chciała patrzyć na niego, bo wiedziała, że jak będzie tak wlepiała w niego swój wzrok spóźni się na spotkanie z przyjaciółmi. Założyła ręce na piersiach, poprawiając też niesforne kosmyki, plątające się przed oczyma. Nie miała jakoś czasu, aby dokładnie pofalować włosy, gdyż Elena zajęła jej łazienkę. Hm, przejmowała się i to strasznie. Za to Caroline nie czuła stresu, miała tylko nadzieję, że będzie dokładnie jak kiedyś.
- Klaus, nie mam czasu, daj mi dokumenty. - powiedziała stanowczo, przestępując z nogi na nogę. Nadal na niego nie patrząc, wzrok kierowała na szarą ścianę.
- Lovely, złość ci szkodzi. Co jeśli dokumenty mam na górze, a...
- To idź po nie! - krzyknęła sfrustrowana, wymachując rękoma przed jego nosem. Gdy tak nimi ruszała, Niklaus złapał jej dłonie i przybliżył do jej policzka, delikatnie muskając go swoimi palcami. Nienawidziła kiedy ją dotykał... a raczej tak sobie wmawiała. Jego dotyk zawsze rozpalał w niej pożądanie, ale w życiu nie przyznałaby się do czegoś takiego. Przymknęła oczy, licząc na coś więcej i twarzą kierowała się ku niemu, gdy niespodziewanie on ją puścił i z sarkastycznym uśmiechem podał jej dokumenty do drugiej ręki. Stała chwilę rozgoryczona, po czym spojrzała na niego i szybkim krokiem wyszła z jego domu, nie oglądając się za siebie.
Dlaczego to zrobił? Wiedział, że ma chłopaka, owszem, ale to nie to było przeszkodą. Jakby chciał, pozbyłby się go od razu. Ale problem tkwił w tym, że ona wyciągała go z mrocznej sfery. Robił się miękki. Słaby. A to pogrążyłoby go na całej linii. Zawiedziony podobnie jak Caroline, udał się na górę i wlał Bourbon do szklanki.
Chyba nikt nigdy nie lubi się spóźniać i każdy przeklina w duchu, że nie wyszedł wcześniej niż powinien. Caroline właśnie znajdowała się w takiej sytuacji i biegła jak szalona przed siebie, starając się nareszcie dobiec do celu, który był już niedaleko. Miała nadzieję, że nie zaczęli bez niej posiłku, gdyż była głodna. Poza tym przecież wiedzieli, że przyjdzie i byłoby niesprawiedliwym gdyby zastała ich smacznie zajadających kolacje. W liceum nikt się nią nie przejmował, bo to jej siostra była w centrum zainteresowania i Bonnie była jej przyjaciółką, Caroline raczej piątym kołem u wozu, jednak kiedy zamieszkały we trójkę - bez żadnych chłopaków, zdane tylko na siebie, wszystko wywróciło się do góry nogami i stały się sobie bliższe. Jednak obecność starych znajomych może przywołać przeszłość, prawda?
Dziewczyna właśnie wpadła do baru, kiedy zastała zbierających się jej przyjaciół. Elena uśmiechająca się od ucha do ucha przy braciach, którym się nie przypatrzyła, bo łzy goryczy popłynęły po jej rozgrzanych do czerwoności policzkach, gdy zobaczyła Tylera bawiącego się w najlepsze pośród jakichś brunetek, wraz z Damonem, który dołączył do niego. Bonnie opowiadała coś (mądrego zapewne) Stefanowi, przy czym śmiali się do rozpuku i nie wyglądało na to, aby komuś brakowało Forbes. Czy oni w ogóle wiedzieli, że ma ona się dzisiaj zjawić? Wybiegła z pomieszczenia ze spuszczoną głową, nie wiedząc co innego zrobić i nie chcąc udać się do domu pobiegła w drugie, dobrze jej znane miejsce.
Nie każdy zabiega o zainteresowanie, ponieważ po prostu nie potrzebuje. Caroline od kilku lat już należała do takich osób, była przyzwyczajona, że zawsze już będzie miała zwykłe życie, zwyczajną rodzinę, zwyczajnych przyjaciół i zwyczajnego chłopaka. Miała przyjaciół, przy których wystarczyło, że była. Tyle, że jej pogląd w tej chwili uległ zmianie. Kiedy znalazła się w swoim dotychczas ulubionym miejscu, za miastem, na zapuszczonym już parku, o którym wiedziała tylko Caroline, Elena i Bonnie zwolniła tempo, słysząc śmiechy i głosy. Wystraszona cofnęła się w tył, wywracając się przez wystającą kłodę. Jęknęła z bólu, upadając na twardy grunt.
- Słyszeliście to? - Caroline doniósł wystraszony głos jej siostry. Nie chcąc jej spotkać w takim stanie, jeszcze gorzej stęknęła, jednak uniosła się, wspomagając o pobliskie drzewo, przy czym poharatała sobie nogę i to dosyć mocno, gdyż kiedy uciekała z miejsca, musiała przytrzymywać sobie ranę, by nie ubrudzić się napływającą krwią. Wybiegła za park i złapała auto na stopa, które akurat jechało w stronę jej miasta. Podziękowała łkając, co nie uszło uwadze kierowcy, który popatrzył kątem oka na płaczącą z tyłu Forbes.
- Wszystko dobrze? - powiedział coraz bardziej niespokojny stanem dziewczyny, która z każdą chwilą coraz bardziej chciała zniknąć. Powiedziała tylko, że wszystko w porządku i uśmiechnęła się przez zaciśnięte zęby, starając jakoś utrzymać. Byłoby w porządku gdyby chociaż napisali, zadzwonili, cokolwiek, gdzie tymczasem jej skrzynka była pusta. Ponownie zeszła na drugi plan. Jedyną osobą, dla której się liczyła był nieludzki Klaus. Który, swoją drogą, okazał się jej najlepszym... znajomym. Otarła łzy i kiedy zobaczyła dom, w którym niedawno była poprosiła o zatrzymanie i wysiadła z auta. Weszła na posesję, jednak z mniejszą pewnością niż w myślach i kiedy miała się wycofać, zauważyła otwierające się drzwi. Stała jak wryta, dopóki nie podszedł do niej mężczyzna, który wyzwolił w niej ponownie płacz. Przytuliła go, tak po prostu, bez zbędnych podtekstów. Był w tej chwili jedyną osobą, której mogła się wyżalić. Klaus był zdziwiony, pierwszy raz w życiu, ktoś pragnął od niego oparcia, nie dlatego, że był sławny, miał pieniądze... po prostu miał przyjaciółkę.
- Mogę u ciebie przenocować? - odlepiła się na chwilę od jego ramienia, ocierając łzy. Popatrzyła na niego błagalnie dodając - Proszę.
Pokiwał tylko głową i zaprowadził ją do środka.
Była w tym domu już kolejny raz, co z resztą jej się podobało. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek tu wróci, a teraz kierowała się do łazienki, aby wziąć prysznic. Nie chciała wracać teraz do mieszkania, widzieć roześmianych twarzy jej "przyjaciółek", które będą opowiadały jaką miały świetną zabawę. Bez niej. Przekroczyła próg i znalazła się przed lustrem. Zmyła swój makijaż i spojrzała głęboko w swoje odbicie. Co Klaus i Tyler w niej widzieli? Słaba, zapłakana blondynka o nijakiej urodzie. Potrząsnęła głową wybijając te słowa i pomyślała, że tylko się dołuje. Nie jest taka. Weszła do kabiny i ciepła woda spłynęła po jej ciele, wywołując przyjemne uczucie. Sięgnęła po waniliowy płyn, stojący nieopodal i zabrała się za pozbywanie się dzisiejszych zarazek. Wszystko zaczęło ją nagle szczypać, kiedy płyn i woda doszły do głębokich ran. Energicznie skręciła kurek, a butelka z płynem upadła na kafelki. Jak poparzona wyszła z pod prysznica i okryła się ręcznikiem, kurczowo wycierając przy tym obrażenia. Nie wydawała z siebie żadnych dźwięków, aby nie wystraszyć Klausa, nie zamierzała chwalić mu się swoimi siniakami. Zacisnęła mocno zęby, czując dalszy ból i przysiadła na zimne kafelki. Po dłuższej chwili wytchnienia weszła jeszcze raz do kabiny i delikatniej zaczęła się myć. Zajęło jej to trochę czasu, ale gdy już to zrobiła, wyszła z pod prysznica i przebrała się w piżamę, którą dostała. Koszula Klausa i jego bokserki, które pachniały nowością - nic więcej w końcu nie mógł zaoferować. Mając na sobie owe ubrania, zauważyła, że jej nogi są w fatalnym stanie. Ręce z resztą też. Jakby uszła z życiem. Cholera, co ona ma teraz zrobić? Klaus zapewne wezwie jakąś karetkę, czy Bóg wie co, a to nic poważnego... to znaczy, tak jej się wydawało. Wyjrzała przez szparę w drzwiach, czy nigdzie nie plącze się właściciel domu. Przez dłuższy czas nikogo nie słyszała, dlatego uchyliła drzwi i postawiła stopę za łazienkę, co okazało się błędem, gdyż Nik właśnie wyszedł ze swojego pokoju, który był tuż obok. Szybko zamknęła drzwi, cofając nogę. A już była tak blisko!
- Caroline, kochana - zaczął, cicho pukając, a serce Forbes zabiło szybciej. Raczej tu nie wejdzie, ale... ale? - ja wiem, że kobiety w łazience spędzają wiele czasu, ale ja nie mam pojęcia co ty robisz przez półtorej godziny, więc może mnie oświecisz? - rzucił, nadal stojąc przy drzwiach.
Przez chwile stała w bezruchu próbując coś wymyślić, ale na nic jej to przyszło.
- Już wychodzę i chyba położę się od razu spać, wiesz jestem zmęczona i w ogóle. - stała tak dalej, nie wiedząc co jeszcze dodać, bo Klaus pewnie będzie stał i czekał aż ona wyjdzie. - Może przyniesiesz mi szklankę herbaty do pokoju? Dzięki! - dodała zbyt nerwowo.
Mikaelson wiedział, że coś się święci, więc odpowiedział twierdząco, ale nie poszedł, tylko udał, że schodzi na dół. Tak naprawdę oddalił się tylko od drzwi. Wiedział kiedy Caroline kłamie, a trzeba było przyznać - martwił się o nią.
Blondynka w końcu wyszła z łazienki i niestety (dla niej), wpadła na Klausa, który ironicznie się uśmiechając trzymał głowę podpartą na dłoni. Nie widział jej siniaków, gdyż stali w mroku, ponieważ światło nie było zapalone. Do czasu, gdy Klaus je zapalił. Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił, gdy oczy podążyły w okolice poniżej pasa. Był zły, że nie powiedziała mu o tym, a on w ciemno przyjął ją do domu. Za to oczy dziewczyny zaszkliły się. Bez słowa, wziął ją w ręce i zaniósł do pokoju, po czym opatrzył jej rany i ułożył do snu, jak małe dziecko. Gdy wychodził, szybko chwyciła go za rękę.
- Dziękuję. - szepnęła i oddała się w objęcia Morfeusza.
//heja
przepraszam, że obiecałam, że z datą będę dodawała rozdziały itepe, ale niestety dotknęła mnie nieprzyjemna sytuacja i sprawa się skomplikowała.
w sumie sytuacja trwa dalej, ale trudno, staram pisać się regularnie tym razem rozdziały i tym razem nie zawalę!
proszę o komentarze, możecie napisać super rozdział, a mnie tak to motywuje, że piszę połowę rozdziału, naprawdę!
i obserwujcie, to też sups sprawa!<3
jeśli macie jakieś pytania piszcie w komentarzach, na pocztę (zazaoazka@gmail.com), albo gg 48683269
nie gryzę hihi
to tyle
papapapapapappa
Wreszcie tyle czekałam na nowy rozdział ! <3 Klaroline <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny tak mi szkoda Caroline dobrze ,że Klaus jest przy niej czekam na następny pozdrawiam i weny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział dobrze ,że Caroline może liczyć na Klausa :)
UsuńKiedy będzie kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńz prawej strony widnieje zawsze data nowego rozdziału, a także w spisie, gdzie radzę zajrzeć!:) "Rozdział 7 zostanie opublikowany dnia 18.05-31.05"
UsuńJuż kończę rozdział, więc niedługo się pojawi!^^
Rozdzial cudowny
OdpowiedzUsuńBiedna Caroline ale dobrze ze moze liczyc na pomoc i wsparcie Klausa
Czekam z niecierpliwoscia na nastepny
Wrócisz do tego bloga
OdpowiedzUsuńJasne, że tak! Nadal na nim jestem, chociaż znów zawaliłam;/ Nie mam pojęcia kiedy rozdział się pojawi, ale radzę zaglądać, bo może być to niedługo:)
OdpowiedzUsuńCzy ja wyczuwam nutkę zazdrości u Caroline wobec dziewcząt? :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, bardzo miło się czytało, szczególnie końcówkę. Klaus najlepszy! :)
Cheverell
[ blondwlosa-zagadka.blogspot.com ]